Niewolnica
Gdy chłopak podszedł do Marin, ona przygarnęła syna do siebie i zamknęła w niedźwiedzim uścisku, miażdżącym żebra i inne kości czy ważne organy.
Po chwili synalek wymknął się z ramion matki. Dalej ceremonia przebiegła szybko i bezproblemowo. Po chwili cała wataha odetchnęła czując mentalną więź z nowym alfą. Teraz pora na przemówienie!
Gdy alfa zaczął ględzić, ja zaczęłam się wycofywać i idąc, zahaczyłam niechcący o jakaś dziewczynę.
Miała ciemno-brązowe włosy, sięgające łokci. Na czubku głowy widziałam czarne odrosty, więc podejrzewam, że są farbowane. Dziewczyna miała też na twarzy tonę makijażu. Ledwo dojrzałam jej brązowe oczy pod masą tuszu, cieni i dużej ilości kredki. Gdyby nie to byłaby naprawdę ładna.
-Co ty sobie wyobrażasz, kundlu?!-Warknęła mocno mnie popychając na ziemię.
Potknęłam się i uderzyłam o ziemię. Nagle wszyscy zamilkli. Czułam, że ich spojrzenia skierowały się na mnie.
Oh... I na te wilczycę.
-Ty...! – Urwała, wąchając powietrze. -Co tu robi człowiek?!
-Człowiek? -Nagle za sobą usłyszałam jego głęboki głos. Głos alfy.
Właściwie to ten pacan się nawet nie przedstawił. Może już wszyscy go znali. Wilki na pewno.
Odwróciłam głowę w jego kierunku, wciąż będąc na ziemi, w śniegu.
Chyba jednak był przystojny. Ostre rysy twarzy, czarne włosy, grzywka, która trochę zasłaniała płonące teraz ze złości niebieskie lodowe oczy. Do tego był umięśniony i wysoki, ale co ja mogę wiedzieć siedząc na ziemi?
← →