>

Pożałujesz...


Czułam się strasznie. Aiden nakrzyczał na mnie praktycznie przy 1/4 watahy, a tutaj plotki rozchodzą się szybciej niż błyskawica.

Pobiegłam na górę, mijając po drodze salon i widząc współczujące spojrzenia wilków. Tylko bardziej mnie wkurzyły. Zacisnęłam pięści, czując irytujące łzy w oczach.

Było mi przykro, kiedy nazwał mnie nikim, niczym. Czy byłam bezwartościowa? Jednak nie chciałam mu okazać słabości, dlatego starałam się ją ukryć pod złością. Nie było tak źle znaleźć to uczucie, było we mnie od rana.

Zatrzasnęłam drzwi, opierając się o nie i zsuwając się po nich w dół. Schowałam głowę w dłoniach, próbując zdusić w sobie szloch.

Nie chcę, żeby mnie słyszał. Nie chcę, żeby mnie widział.

Nie chcę go widzieć.

Cichy pisk wydobył się z pomiędzy moich palców. Szybko wstałam, czując, że dłużej nie dam rady. Rzuciłam się na łóżko i wtuliłam twarz w poduszkę. Przycisnęłam ją mocno i krzyknęłam w nią. Po chwilo materiał stał się mokry od łez. Przeczekałam jeszcze chwilę, aż ze smutku wyrwał mnie dźwięk telefonu.

Nie spojrzałam na ekran tylko odebrałam.

-H-halo? -Mój głos był zachrypnięty.

Odpowiedziała mi cisza, która trwała kilka sekund. Już miałam odsunąć telefon i zobaczyć kto dzwoni, ale osoba po drugiej stronie odezwała się.

-Wszystko dobrze, kamyczku?

Na te słowa wybuchłam ponownie płaczem.

Tak nazywał mnie tylko Mike. Stało się to po kilku dniach nad morzem. Podczas gdy większość dziewczyn zbierała muszle, ja szukałam kamieni i brałam ich naprawdę dużo. Mogłoby by to być też od zdrobnienia mojego imienia "Cam".

-Tato...- Szepnęłam.
-Co się stało? Czyżby Aiden źle Cię traktował? Jeżeli chcesz mogę być tam w kilka sekund.

Zaśmiałam się. Mój kochany tata. Zawsze stanie w mojej obronie, nawet kiedy to ja zrobię coś złego.